Człowiek dąży do szczęścia. Myślę, że większość z nas zgodzi się z tą tezą. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której to (zdrowy na umyśle człowiek) poświęca swoje życie, by z premedytacją się unieszczęśliwiać. Jeśli zatem każdy do szczęścia dąży to czym ono jest?

 

Psychologia określa je jako pozytywną emocję, której odczuwanie kojarzone jest z euforią, radością, pogodą ducha i z zadowoleniem z życia. Owe pozytywne emocje z kolei zazwyczaj wynikają z realizacji naszych pragnień i z zaspokajania potrzeb. Ok, ale czy zatem istnieje jakiś uniwersalny patent na szczęście?, coś dzięki czemu będziemy mieli pewność osiągnięcia np. pogody ducha, czy zadowolenia z życia? Odpowiedź na tak postawione pytanie istnieje i brzmi - NIE. Nie ma żadnej matrycy, żadnego wzorca szczęścia, którym mógłby się posiłkować każdy bez wyjątku. Przyczyna tego jest prozaiczna, każdy z nas jest po prostu inny. Każdy z nas pragnie czegoś innego, postrzega świat na swój indywidualny sposób, działa wedle własnego systemu wartości. Współczesny świat oferuje niemal nieograniczone możliwości, jest zatem czego pragnąć. Problem polega na tym, że indywidualność pragnień, ów globalny świat, stara się wymazać, a w powstałą lukę próbuje wepchnąć jakiś ogólny twór zawierający kilka błahych spraw, zwykle związanych z szeroko rozumianym konsumpcjonizmem. Czasem w bardziej wyrafinowany sposób próbuje się uwznioślić ten prymitywny twór nadając mu cech pewnych przeżyć, które to mają być naczelnym wyzwaniem życia.

  

Pomimo, że współczesny świat nam tak podpowiada, nie musimy spoglądać na sukces z pospolitego punktu widzenia. Nie musimy identyfikować naszego szczęścia na podstawie osiągnięć innych ludzi. Od czego zacząć ? Przede wszystkim od refleksji i odpowiedzi na pytanie czego tak NAPRAWDĘ chcemy. Co jest NASZYM pragnieniem, co MY chcemy osiągnąć. Te indywidualne, ukryte pragnienia decydują o naszym trwałym szczęściu. W trakcie realizacji NASZYCH marzeń rzadko kiedy ktoś będzie nam zazdrościł. Nie będzie czerwonego dywanu, blichtru i uroczystego bankietu. Niemniej taka autodiagnoza jest niezbędna. Ona umożliwia nam (choć nie jest gwarantem) zadowolenie z życia, tego prawdziwego, naszego. Dzięki niej możemy wyrwać się z matrixa. Poniższy fragment „Listów Moralnych” Jeana-Jacquesa Rousseau oddaje ducha intuicji, którymi chcę się podzielić:

 

celem życia ludzkiego jest szczęście, któż z nas jednak wie, jak je osiągnąć? bez zasad, bez mocnej podstawy gonimy od jednego pragnienia do drugiego, a te, które zdołaliśmy zaspokoić, nie zbliżają nas ani trochę do szczęścia. Niezmiennych reguł postępowania nie daje nam ani rozum, któremu brak mocnych podstaw, władzy i solidności, ani namiętności, które następują jedna po drugiej i nie przestają się wzajem zwalczać. [...] jeżeli istnieje jakiś środek, by się wyzwolić z tego potwornego zwątpienia, to chyba ten jedynie, aby [...] poznać samego siebie, rozniecić w głębi duszy płomień prawdy, zbadać bodaj raz wszystko, do czego się jest zdolnym, wszystko, co się odczuwa, i wszystko, co należy myśleć, czuć i w co wierzyć, żeby być szczęśliwym w granicach możliwości życia ludzkiego”.

 

Dla własnego szczęścia warto poświęcić sporo wysiłku aby odkryć to co dla nas najważniejsze. Jest to pierwszy krok do EUDAJMONII. Ten filozoficzny termin stosowany był powszechnie w starożytnej Grecji. Był różnorako rozumiany przez różnych filozofów. W ogólnym zarysie, Eudajmonia była utożsamiana ze stanem pełnego szczęścia i satysfakcji z własnego życia. Był to cel do którego winien dążyć każdy rozsądny człowiek. Dla Sokratesa eudajmonia była utożsamiania z poczuciem spełnienia w życiu. By na łożu śmierci spoglądając wstecz można było powiedzieć, iż przeszło się przez nie w godny sposób, czyniąc to co było słuszne. Arystoteles wiązał eudajmonię ze stanem ducha, który osiągało się przez umiar i zrównoważone zaspokojenie swych potrzeb. Również z rozkwitaniem człowieka, tak by zasłużył na to miano. Stoicy osiągali eudajmonie przez spokojną akceptację wszystkich zewnętrznych zdarzeń. Hedoniści interpretowali ją jako odczuwanie przyjemności. Potrzeba eudajmonii jest nadal aktualna. We współczesnym świecie jej osiągnięcie wiąże się przede wszystkim z urzeczywistnieniem naszej natury. Poprzez wyartykułowanie naszych indywidualnych pragnień, nie skażonych wszędobylską reklamą lub jakąś modą. Eudajmonia przeciwstawia się powierzchowności, sztuczności. Przeciwstawia się wyścigowi szczurów, konkurowaniu dla zasady, błyszczeniu i pustemu sukcesowi. Bo czy bycie najlepszym czyni cię szczęśliwym czy pysznym? Eudajmonia jest swoistym otwarciem granic między nami, a światem. Między nami, a innymi ludźmi. Stanowi fundament dla naszego trwałego szczęścia. Odkrycie odpowiedzi na pytanie po co właściwiej jestem na tym świecie, czego pragnę jest de facto pierwszym i najważniejszym krokiem w osiągnieciu eudajmonii. I w zasadzie od tego momentu można żyć szczęśliwie.

Zapraszam do przygody z Tobą w roli głównej. Być może stwierdzisz, że właśnie sława i dobra robota to rzeczy, które są dla Ciebie eudajmonią. Nie ma problemu, jeśli to jest NAPRAWDĘ Twoje. Ale być może odkryjesz coś nowego. Kto wie…